Rozdział 19
Sebastian’s POV
Wyszedłem
jako pierwszy z samochodu, a następnie chwyciłem dłoń Alexandra i pomogłem mu
wyjść. Jednak on potknął się i wpadliśmy na siebie łącząc nasze usta. Chwilę
później ujrzeliśmy białe płatki spadające garściami z nieba.
-Cud
miłości- odparła jego mama.
-Szczera
prawda- potwierdziła stojąca w drzwiach frontowych Juliet.
-W
końcu jest 20 grudnia- zaśmiałem się i pomogłem wstać Alexowi.
-Dzięki-
odparł wstając, lecz nadal mocno ściskając moją dłoń.
-Okej…
to ja uciekam- mruknąłem, próbując jak najszybciej uniknąć ponownej niezręcznej
sytuacji przy rodzinie Alexandra.
-A
może chciałbyś zostać na kolację?- zapytała pokojówka wskazując ręką na
korytarz.
-Naprawdę
nie chcę wam przeszkadzać. Teraz powinniście pozostać w gronie rodzinnym-
puściłem dłoń blondyna.
-Nie
żartuj- zaśmiała się Stephany- Przecież ty też jesteś jej członkiem.
-Ale
ja nie chcę robić problemów- próbowałem się wymigać- Według mnie powinniście
teraz wszystko razem obgadać, bez naocznych świadków- dodałem.
-Jak
nie chcesz to przestań i właź prędko do domu, bo jeszcze ty pojedziesz do
szpitala. A tego byśmy nie chcieli- odparła mama blondyna i znów klepnęła mnie
w tyłek.
-Boże
znowu- szepnąłem rozbawiony.
-Wchodźcie
do domu bo zmarzniecie- powiedziała troskliwie Juliet.
***
Sebastian’s POV
Gdy
wszyscy już usiedliśmy przy stole i spożyliśmy przepyszną kolację przygotowaną
przez Juliet, Stephany zaczęła nas wypytywać.
-Jak
się poznaliście?- zapytała jego mama ocierając twarz serwetką- Jestem trochę do
tyłu, więc musicie mi poopowiadać- uśmiechnęła się odkładając kawałek papieru.
-No…Emm…-
Alexander zaczął się jąkać i bardzo mocno rumienić- Był to piątek- napchał dużo
ziemniaków do buzi i udawał, że nie może mówić.
-Synuś!-
posłała mu karcące spojrzenie, na co chłopak od razu pogryzł i przełknął je, a
następnie kontynuował opowiadanie.
-No
był to piątek- bał się mówić dalej, a zerknął kątem oka na swoją mamę i
ponownie zaczął mówić- No… i… Emm… no poszedłem na cmentarz- zaczął mówić
wyraźniej- I nagle się z kimś zderzyłem, a był to oto tu siedzący
wszechwiedzący Sebastian- wszyscy wybuchli śmiechem- Jakoś tak rozmawialiśmy, poszliśmy nawet do kawiarni.
Wychodziliśmy razem coraz częściej, aż do momentu, gdy jechaliśmy na imprezę z
jego siostrą Kler no i z nim oczywiście. I jakoś tak wyszło w samochodzie, że
oficjalnie byliśmy już razem.
-Ciekawa
historia kochanie, ale czy tam coś jeszcze się nie wydarzyło?- zapytała z
ciekawością uśmiechając się.
-Mamo-
jęknął.
-Jestem
twoją mamą mam prawo wiedzieć- odparła.
-Nie,
nie możesz- zbulwersował się, a ja zacząłem się śmiać i pod stołem lekko
chwyciłem dłoń Alexandra. Była bardzo ciepła i taka miękka. Miałem ochotę nigdy
nie wypuszczać jej z mojego uścisku. On na to troszkę się zaczerwienił, ale
udał, że niczego nie poczuł. Niestety tą miłą atmosferę przerwało pukanie do
drzwi. Blondyn wysunął swoją rękę i wyruszył w stronę korytarza.
Alexander’s POV
Gdy
przeszedłem długi korytarz chwyciłem klamkę i otworzyłem drzwi. Ujrzałem tam
niewysoką, brązowowłosą kobitkę w podeszłym wieku, a obok niej niewiele starszą
ode mnie blondynkę zwaną Alice.
-Dzień
dobry Alexiku- odparła uradowana babcia Gertruda, która tradycyjnie zaczęła
całować mnie i ciągać za poliki. Obok niej stała jej siostrzenica.
-Przestań!-
jęknąłem.
-Stęskniłam
się za tobą i mam prawo do takich rzeczy- odparła zwyczajowo włączając do
swojej wypowiedzi wyrażenie ,,mam prawo’’ bardzo często używane w rodzinie od
strony mojej mamy.
-Ja
też, ale proszę nie rób tego więcej. W końcu mam prawie 18 lat.
-Synek
do osiemnastki ci jeszcze trochę brakuje, a mnie nie oduczysz takich rzeczy-
zaśmiała się.
-Hej
Alice- przywitałem podając jej rękę.
-Cześć!
Dawno się nie widzieliśmy- stwierdziła uśmiechając się.
-No…
to wejdźcie- wskazałem dłonią na korytarz- Wszyscy są w jadalni- poinformowałem
je.
-Dobrze,
już idziemy- oświadczyła Gertruda zdejmując kozaki i podając mi płaszcz, bym go
powiesił.
-Kto
przyjechał?- zawołała z oddalonego pokoju moja mama, a ja natychmiast szybki
krokiem ruszyłem do nich.
-Babcia-
odrzekłem zerkając czy jeszcze są na przedpokoju.
-Z
Alice?
-Owszem,
oby tym razem nie przywiozła jemioły- westchnąłem siadając przy stole obok
Sebastiana.
-Oby-
powiedziała Juliet.
-Dzień
dobry wszystkim- odparła starsza kobitka
.
-A
któż to za przystojny młodzieniec?- zdziwiła się widokiem nieznajomego jej
chłopaka siedzącego z nami przy jednym stole.
-To
jest mój przyjaciel- skłamałem. Chwilę później zauważyłem, że nikt nie był
zadowolony z podjętej przeze mnie decyzji, ale dałem im znak, by mi pomogli w
kłamstwie.
-Nazywam
się Sebastian- wstał i ucałował dłoń mojej babci. Zauważyłem, że był lekko
zmartwiony moim zachowaniem, ale starał się tego nie okazywać.
-Jeszcze
elegancki i szarmancki, nie spodziewałabym się tego po dzisiejszej młodzieży-
gderała.
-Babciu,
proszę usiądź- odsunąłem krzesło i wskazałem na nie kończyną, natomiast Ekstazy
zrobił to samo jej siostrzenicy.
-Ooo
dziękuję Alexiku!- podziękowała uradowana.
-Babciu!!
Nie nazywaj mnie tak- zdenerwowałem się siadając na swoje siedzenie i widząc
jak wszyscy się z tego śmieją włącznie z Alice i Sebastianem.
-Tego
roku również przywiozłam jemiołę- oznajmiła uśmiechnięta.
-O
Boże- załamałem się pocierając czoło.
-,,Nie
wzywaj Pana Boga na daremno’’- skarciła mnie babcia cytując jedno z 10
Przykazań Bożych.
-My
też każdego roku wieszamy jemiołę- odparł ,,mój przyjaciel’’ próbując rozluźnić
napiętą atmosferę.
-Jeszcze
katolik, jestem pod wrażeniem… posiadasz same dobre zalety- stwierdziła
Gertruda.
-Dziękuję-
uśmiechnął się.
-Babuniu
zrobić ci herbatę?- zapytałem uprzejmie.
-Owszem
poproszę kochanie. Alice też przygotuj- dodała oglądając każdego kto siedział
przy stole.
-Sebastian,
pozwól ze mną- pociągnąłem go za sobą nie wzbudzając żadnych podejrzeń.
-Dlaczego
tak się spięliście jak usłyszeliście, że twoja babcia przywiozła jemiołę?
Przecież to zwykły, głupi pasożyt, który tradycyjnie się wiesza w domach- oparł
się o kuchenkę. Muszę przyznać wyglądał seksownie, ale przecież nie mogłem mu
tego powiedzieć.
-Ile
ich wieszacie w domu?- wtrąciłem.
-No
jedną do dwóch- odpowiedział patrząc się prosto w moje oczy co spowodowało, że
się lekko zarumieniłem.
-No
właśnie, a babcia Gertruda zawsze zawiesi z trzydzieści, a może i więcej.
Strach gdziekolwiek pójść.
-Serio?-
zaśmiał się obejmując mnie, lecz ja odsunąłem się- Ciekawe święta, ale
dlaczego, aż tyle?- kontynuował.
-Ubzdurała
sobie, że w przyszłości mamy się pobrać z Alice. I każdego roku nas tak nęka-
odparłem- W tamtym roku próbowaliśmy je spalić, co oczywiście nam się udało.
Ale ona kupiła nowe.
-Jesteśmy
teraz razem, więc to zmienia całą postać rzeczy, a jej siostrzenica też już
zapewne kogoś ma- ponownie próbował mnie przytulić i tym razem udało się mu.
-Próbowaliśmy
babci to wytłumaczyć, ale nas nie słucha, a najgorsze jest to, że nienawidzi
związków homoseksualnych.
-Ale
tak w ogóle przecież ty i Alice, bylibyście w związku kazirodczym. W końcu
jesteście rodziną.
-Nie,
nie. Ta blondyna nie jest moją rodziną. Koleżanka babci zmarła, ale że były jak
siostry to Gertruda się zaopiekowała nią i jakoś tak wyszło, że mówimy, że jest
jej siostrzenicą. No i po prostu traktujemy się jak rodzina.
-Aaaa-
potarł podbródek- Musisz powiedzieć swojej babci, że jesteśmy razem- powiedział
stanowczo wypuszczając mnie z uścisku.
-Wiem,
że muszę, ale ona nigdy mnie nie słucha i to nie jest takie proste-
stwierdziłem kierując się z herbatami do jadalni.
Koniec
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
kiedy kolejne? xD
OdpowiedzUsuńPati, a potrafisz czytać ? XD Skieruj się do 18 rozdziału ;p
UsuńSuper, jak zwykle *-* Czekam na więcej <3 XD
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać całe twoje opowiadanie.Jak już wiesz..zaczęłam dzisiaj i skończyłam też dzisiaj,ponieważ wciągnęło mnie twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńChociaż preferuję opowiadania o innej tematyce,to,to mnie zadowoliło.
Na początku byłam zdania,że trochę za szybko rozwija się akcja.Jednak że zmieniłam w końcu zdanie.
Mam kilka drobnych zastrzeżeń,ale to już wygłosili 'moi poprzednicy'.
Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej.
Życzę dużo weny i chęci.
Pozdrawiam :) /karolaaa0805 (Szkodnik XDD)