Sebastian's POV
Gdy obudziłem się była za dziesięć 17. Miałem kilka nieprzeczytanych wiadomości w skrzynce i 3 nieodebrane połączenia tradycyjnie od Alexandra.
Alexander: Moja babcia już wie. Rozmowa nie zakończyła się za ciekawie :/ Teraz siedzi w kuchni i pije. Pierwszy raz ją widzę z alkoholem.
Trochę mi ulżyło po przeczytaniu tej wiadomości, ale coś mi jednak nie pasowało. Ja czułem czyjąś obecność. Zapewne coś mi się ubzdurało. Pewnie to przez tą wcześniejszą gorączkę. Pójdę do ogrodu, odetchnąć świeżym powietrzem- odprałem kierując się do szklanych drzwi w dresach i drewniakach (TAK BEZ KOSZULKI XD). Wiem, że jestem jebnięty, bo na dworze jest mróz i na dodatek leży śnieg- usiadłem na zmraźniętym leżaku. Siedziałem tam kilka minut do czasu, gdy nagle usłyszałem czyjeś kroki, a zza rogu wyłoniła się babcia Alexandra. Aż mnie zatkało, bo była nieźle najebana. W dodatku jest jeszcze taka stara. Widzę, że Gerdzia ma słabą głowę- odparłem w myślach.
- To ty Sebastian ! Ty zboczeńcu ! Jak mogłeś zrobić coś takiego mojemu kochanemu, malutkiemu wnusiowi !! - mówiła chwiejąc się na boki.
-Przecież nic mu nie zrobiłem- odprałem jeszcze bardziej rozkładając się na leżaku.
-N-n-nie k-k-kła-kłam- dostała czkawki
-Ale przecież ja nie okłamuję pani Gerdzi- wstrzymywałem śmiech.
-N-n-nie m-mó-mó-mów na-na m-m-mnie Ge-Gerdzia- jąkała się coraz bardziej.
-Bo co proszę pani?- zaśmiałem się kpiąco.
-B-bo c-ci nie-nie po-po-pozwalam pedale !!- wrzasnęła mało co się nie wywracając.
-O nie tego już za wiele! Najpierw nazwała mnie zboczeńcem, a teraz pedałem i do tego wypowiedziała te słowa bez ani jednego zacięcia- O ty stara kurwo ! Wypierdalaj z mojej ziemii !- wykrzyknąłem wskazując palcem na wyjściową bramę, której jak zwykle nie zamknąłem. A ona natomiast jak grzeczna sucz puściła bąka, wyjebała się po drodze i dopełniła rozkaz.
-O ku-ku-kurwa ! Jestem mi-mistrzem na-nad mi-mistrzami!!- wycharkała opuszczając moją parcelę.
Jej wizyta zepsuła mi i humor, i cały wieczór. Więc wróciłem do swojego pokoju(wcześniej zamykając wszystkie drzwi i okna). Kler powinna mieć ze sobą klucz. Teraz jedyne co mi pozostało to zadzwonienie do Alexandra- wystukałem jego numer. Po około 4 sygnałach usłyszałem znajomy mi głos.
A-Wiesz Sebastian, moja babcia zniknęła.
S-Nie bój się właśnie wraca do ciebie.
A-Skąd niby to wiesz?
S-Bo mnie odwiedziła.
A-Japierdole. Mógłbyś do mnie przyjść ? Chciałbym wiedzieć co narobiła.
S-No nie była zbytnio zachwycona. Ale nic wielkiego się nie stało. No nie wiem, wiesz późno jest.
A-Przyłaź.. ~westchnął~
S-No okej. Zaraz będę, kocham cię
A-Ahh no okej...
***
Alexander's POV
Niecierpliwie wyczekiwałem przyjścia Sebastiana, gdy coś stuknęło w okno.
-Jesteś jebnięty, wiesz ? - odsunąłem roletę i wpuściłem chłopaka do pokoju
-Wiem tyle, że mnie kochasz- uśmiechnął się czule mnie przytulając.
-Mogłeś mnie uprzedzić- odsunąłem się od niego.
-Przepraszam, ale nie chciałem znowu trafić na twoją babcię- usiadł na dużej sofie.
-Okej, nieważne. Teraz opowiadaj.
-Noo... Zacznijmy od tego, wjebała mi się na taras wykrzykując, że coś ci zrobiłem. Dodam, że nazwała mnie zboczeńcem i pedałem. Trochę się wkurzyłem i wymknęło ci się coś jak : "O ty stara kurwo! Wypierdalaj z mojej ziemi ! .
-Sebastian- zirytowałem się pocierając czoło.
- Csiii nie przerywaj mi- położył palec na moich ustach- Wychodząc wywaliła się, puściła bąka i wykrzyknęła słowa: "O kurwa! Jestem mistrzem nad mistrzami!". W razie czego też mam nagranie, bo są kamery na podwórzu.
-Nie trzeba. Opowieść wystarczy. Nie powinieneś tak mówić, ale rozumiem, że mogłeś się zdenerwować. Sam postąpiłbym podobnie. Ale naprawdę tak mówiła?
-Yhmm- westchnął.
-Wstyd mi za nią.
-Nie martw się, rozumiem jak działa alkohol. To już nieważne, nie gniewam się- uśmiechnął się ciepło, patrząc prosto w moje oczy, a ja się zaczerwieniłem- Pamiętaj, że jutro wigilia i trzeba każdemu wybaczyć.
-Przychodzisz jutro do nas ?- zapytałem zawstydzony.
-Nie chcę przeszkadzać- stwierdził.
-Przestań to robić- zdenerwowałem się.
-Ale co ?- zaśmiał się.
-Raz- Patrzeć tak na mnie, a dwa- powtarzać to.
-Ale jak?- droczył się przybliżając swoje usta do moich, a w efekcie namiętnie mnie całując.
-Dlaczego to robisz ?- uśmiechnąłem się.
-Bo cię kocham. To jedyna z odpowiedzi.
-Rozumiem- westchnąłem odsuwając się od niego- Mama jest ci naprawdę wdzięczna i chciałaby żebyś był z nami w ten dzień- zmieniłem temat.
-To o której mam przyjść?
-Haa i zgodziłeś się. Na 17.
-Przyjdę wcześniej, pomogę w przygotowaniach. Uwielbiam święta, a spędzone z tobą będą jak marzenie- znów połączył nasze usta, natomiast ja zarumieniony wbijałem dłonie w łóżko czując ciepło jego ciała.
-To ja będę już uciekał- wyszedł przez okno- Kocham cię- pożegnał się.
-Cześć... ja ciebie też- szepnąłem, po raz pierwszy kierując te słowa do niego. Jeszcze nie powiedziałem mu tego prosto w twarz, ale to i tak już jakiś postęp.
KONIEC
Samotny
Łączna liczba wyświetleń
sobota, 8 sierpnia 2015
sobota, 1 sierpnia 2015
Rozdział 20
Sebastian's POV
Zbliżał się wieczór, a my dalej dyskutowaliśmy w jadalnii o każdym możliwmy duperelu.
-Przepraszam was, ale ja już powinienem wracać- stwierdziłem zasuwając krzesło
-Do zobaczenia! - wszyscy ciepło mnie pożegnali, natomiast Alexander odprowadził do drzwi.
-Bardzo mocno cię kocham młody, wiesz ? - odparłem.
-Yhm- mruknął obojętnie zamykając za mną drzwi.
-To żegnaj- powiedziałem cicho kierując się w stronę domu. Idąc cały czas myślałem o chłopaku, którego przed chwilą opuściłem. Martwiło mnie to, że nie chciał wyznać babci całej prawdy. Ale z drugiej strony cholernie mocno zależy mi na nim, więc powinienem wspierać go, a nie wymagać od niego wszystkiego. Sam już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Kilkanaście minut później byłem już w swoim salonie, leżąc na kanapie "rozjebany jak żaba na liściu" nadal myśląc o Alexandrze. Przypominał mi mojego młodszego brata i bałem się, że znów mogę go stracić... I jeszcze te jemioły, ughhh- odcharknąłem- Naprawdę chciałbym go mieć blisko siebie, nie chcę pozwolić by znów cokolwiek złego mu się stało.
***
Sebastian's POV
Obudziłem się rano, o dziwo zakryty kołdrą, a z tego co pamiętałem to leżałem na kanapie myśląc, ale kompletnie nie wiem o czym... I BUM !! KONIEC !! Brak dalszego ciągu w mojej pamięci.
-Jak się czujesz?- zapytała moja siostra wchodząc do salonu.
- W sumie to dobrze, a dlaczego miałbym się żle czuć ?- zapytałem zszokowany.
-Wczoraj byłeś bardzo rozgrzany. Chcesz herbaty?
-Wolałbym kawę- zaszczerzyłem się.
-Rano, kawę ? Oszalałeś ? Przyniosę ci herbatę i nie marudź- pstryknęła mnie w czoło.
Po wyjechaniu mamy Kler opiekowała się mną jak dzieckiem, a to ja powinieniem opiekować się nią. Jesteśmy bliźniakami, ale to ja pierwszy się urodziłem. A to ona się mną opiekuje, jest naprawdę kochana, ale muszę skończyć z tym lenistwem, bo to ja powinieniem być dla niej "tym starszym, dobrym braciszkiem". Moje myśli zakończył dzwięk sms'a.
Alexander: Emm, cześć ! Mam nadzieję, że nie jesteś wkurzony za wczoraj... :'(
Sebastian: Nie no co ty. Ale powiedziałeś już babci, c'nie?
Alexander: Jeszcze nie...
Sebastian: Alex! Musisz jej powiedzieć...
Alexander: Ale ja się boję !!
Sebastian: Powinna wiedzieć, z resztą rób co chcesz. Nie będę cię niańczyć !
Alexander: Przepraszam :( :( :(
Naprawdę przepraszam...
Sebastian !!
Dostałem jeszcze kilka sms'ów od niego, ale nie miałem ochoty ich czytać. -Niech się pieprzy bachor- odcharknąłem zdenerwowany- Jego wybór, chce to dusić w sobie, to niech dusi. Ja już się więcej nie wtrącam- uderzyłem pięścią w ścianę.
-Uspokój się !- odprała Kler kładąc na półce herbatę- Ja idę na zakupy, a ty się uspokój gnojku- uśmiechnęła się złośliwe- A i obiad masz w lodówce.
-Weś wyjdź- puściłem jej oczko, gdy nagle rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu- To od Alexandra- mruknąłem odrzucając połączenie- Wal się teraz - obróciłem się na drugi bok próbując zasnąć.
Alexander' s POV
-Sebastian, błagam przestań...- nagrałem mu się na pocztę- Babcia mnie znienawidzi, ale z drugiej strony jak nie ona, to ty. Tato, co mam zrobić? Co ja robię, zachowuję się jak dziecko. Mówię do osoby, która na dodatek nie żyje. Z pewnością mi odpowię- zaśmiałem się- Naprawdę muszę jej powiedzieć, wszyscy wiedzą tylko nie ona- zszedłem do salony, gdzie babcia Gertruda siedziała na kanapie oglądając swoją ulubioną telenowelę. -Muszę ci o czymś powiedzieć- powiedziałem zasłaniając jej telewizor.
-I ja też- odprała Alice.
-Moje dzieci, odejść mi od telewizora- machnęła pilotem- A ty moja droga wyjdź jeśli Alexik coś mówi.
-Ona nigdzie nie wyjdzie, bo my razem mamy ci coś do powiedzenia.
-O najświętsza Maryjo, czy wy jesteście razem? - wstała uradowana- Jaka to nowina.
-Babcia ! Przestań to nic z tych rzeczy !!- uniosłem głos.
-Ojj dzieciaczki nie musicie tego ukrywać- uśmiechnęła się szeroko- I tak to nie wasz wybór
-Mówisz ? Proszę bardzo- zacząłem mówić - I nie ! Mieszkamy w wolnym kraju i to my będziemy za siebie decydować!!- wykrzyknąłem- Chcesz wiedzieć całą prawdę?
-No tak, na to czekam dzieci - nadal się uśmiechała.
-My już znaleźliśmy swoje połówki- wtrąciła Alice.
-Jakie połówki ? Co wy wymyślacie ?
-Ja jestem z Mathem, a Alexander jest z Sebastianem i wszyscy są szczęśliwi, prócz ciebie. Tobie nic do naszych żyć.
-Mój Alexik z tym chłopcem ? Niemożliwe, nie żartujcie sobie dzieciaki- skrzywiła się- Moje dziecko jesteś seksalistą ?
-Babciu czym?- wybuchnąłem z jej siostrzenicą śmiechem- Chyba homoseksualistą. I nie, nie jestem.
-Każdy ma prawo do miłości- dodała Alice.
-Koniec rozmowy. Mam dość !!- odparła oburzona, a ja od razu wróciłem do pokoju, usiłując dodzwonić się do Sebastiana, ale na próżno.
KONIEC
Minęły dobre 4 miesiące od ostatniego wstawionego rozdziału, ale moje życie się trochę pokomplikowało i chuj strzelił opowiadanie. Teraz postaram się nadrobić do końca wakacji. Będę wstawiać rozdziały kilka razy w tygodniu. Nie jestem do końca pewna. Jeszcze raz was przepraszam i mam nadzieję, że tych dawnych kilku czytelników powróci za jakiś czas :) Życzę wam zarąbistych wakacji c:
Zbliżał się wieczór, a my dalej dyskutowaliśmy w jadalnii o każdym możliwmy duperelu.
-Przepraszam was, ale ja już powinienem wracać- stwierdziłem zasuwając krzesło
-Do zobaczenia! - wszyscy ciepło mnie pożegnali, natomiast Alexander odprowadził do drzwi.
-Bardzo mocno cię kocham młody, wiesz ? - odparłem.
-Yhm- mruknął obojętnie zamykając za mną drzwi.
-To żegnaj- powiedziałem cicho kierując się w stronę domu. Idąc cały czas myślałem o chłopaku, którego przed chwilą opuściłem. Martwiło mnie to, że nie chciał wyznać babci całej prawdy. Ale z drugiej strony cholernie mocno zależy mi na nim, więc powinienem wspierać go, a nie wymagać od niego wszystkiego. Sam już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Kilkanaście minut później byłem już w swoim salonie, leżąc na kanapie "rozjebany jak żaba na liściu" nadal myśląc o Alexandrze. Przypominał mi mojego młodszego brata i bałem się, że znów mogę go stracić... I jeszcze te jemioły, ughhh- odcharknąłem- Naprawdę chciałbym go mieć blisko siebie, nie chcę pozwolić by znów cokolwiek złego mu się stało.
***
Sebastian's POV
Obudziłem się rano, o dziwo zakryty kołdrą, a z tego co pamiętałem to leżałem na kanapie myśląc, ale kompletnie nie wiem o czym... I BUM !! KONIEC !! Brak dalszego ciągu w mojej pamięci.
-Jak się czujesz?- zapytała moja siostra wchodząc do salonu.
- W sumie to dobrze, a dlaczego miałbym się żle czuć ?- zapytałem zszokowany.
-Wczoraj byłeś bardzo rozgrzany. Chcesz herbaty?
-Wolałbym kawę- zaszczerzyłem się.
-Rano, kawę ? Oszalałeś ? Przyniosę ci herbatę i nie marudź- pstryknęła mnie w czoło.
Po wyjechaniu mamy Kler opiekowała się mną jak dzieckiem, a to ja powinieniem opiekować się nią. Jesteśmy bliźniakami, ale to ja pierwszy się urodziłem. A to ona się mną opiekuje, jest naprawdę kochana, ale muszę skończyć z tym lenistwem, bo to ja powinieniem być dla niej "tym starszym, dobrym braciszkiem". Moje myśli zakończył dzwięk sms'a.
Alexander: Emm, cześć ! Mam nadzieję, że nie jesteś wkurzony za wczoraj... :'(
Sebastian: Nie no co ty. Ale powiedziałeś już babci, c'nie?
Alexander: Jeszcze nie...
Sebastian: Alex! Musisz jej powiedzieć...
Alexander: Ale ja się boję !!
Sebastian: Powinna wiedzieć, z resztą rób co chcesz. Nie będę cię niańczyć !
Alexander: Przepraszam :( :( :(
Naprawdę przepraszam...
Sebastian !!
Dostałem jeszcze kilka sms'ów od niego, ale nie miałem ochoty ich czytać. -Niech się pieprzy bachor- odcharknąłem zdenerwowany- Jego wybór, chce to dusić w sobie, to niech dusi. Ja już się więcej nie wtrącam- uderzyłem pięścią w ścianę.
-Uspokój się !- odprała Kler kładąc na półce herbatę- Ja idę na zakupy, a ty się uspokój gnojku- uśmiechnęła się złośliwe- A i obiad masz w lodówce.
-Weś wyjdź- puściłem jej oczko, gdy nagle rozbrzmiał dźwięk dzwoniącego telefonu- To od Alexandra- mruknąłem odrzucając połączenie- Wal się teraz - obróciłem się na drugi bok próbując zasnąć.
Alexander' s POV
-Sebastian, błagam przestań...- nagrałem mu się na pocztę- Babcia mnie znienawidzi, ale z drugiej strony jak nie ona, to ty. Tato, co mam zrobić? Co ja robię, zachowuję się jak dziecko. Mówię do osoby, która na dodatek nie żyje. Z pewnością mi odpowię- zaśmiałem się- Naprawdę muszę jej powiedzieć, wszyscy wiedzą tylko nie ona- zszedłem do salony, gdzie babcia Gertruda siedziała na kanapie oglądając swoją ulubioną telenowelę. -Muszę ci o czymś powiedzieć- powiedziałem zasłaniając jej telewizor.
-I ja też- odprała Alice.
-Moje dzieci, odejść mi od telewizora- machnęła pilotem- A ty moja droga wyjdź jeśli Alexik coś mówi.
-Ona nigdzie nie wyjdzie, bo my razem mamy ci coś do powiedzenia.
-O najświętsza Maryjo, czy wy jesteście razem? - wstała uradowana- Jaka to nowina.
-Babcia ! Przestań to nic z tych rzeczy !!- uniosłem głos.
-Ojj dzieciaczki nie musicie tego ukrywać- uśmiechnęła się szeroko- I tak to nie wasz wybór
-Mówisz ? Proszę bardzo- zacząłem mówić - I nie ! Mieszkamy w wolnym kraju i to my będziemy za siebie decydować!!- wykrzyknąłem- Chcesz wiedzieć całą prawdę?
-No tak, na to czekam dzieci - nadal się uśmiechała.
-My już znaleźliśmy swoje połówki- wtrąciła Alice.
-Jakie połówki ? Co wy wymyślacie ?
-Ja jestem z Mathem, a Alexander jest z Sebastianem i wszyscy są szczęśliwi, prócz ciebie. Tobie nic do naszych żyć.
-Mój Alexik z tym chłopcem ? Niemożliwe, nie żartujcie sobie dzieciaki- skrzywiła się- Moje dziecko jesteś seksalistą ?
-Babciu czym?- wybuchnąłem z jej siostrzenicą śmiechem- Chyba homoseksualistą. I nie, nie jestem.
-Każdy ma prawo do miłości- dodała Alice.
-Koniec rozmowy. Mam dość !!- odparła oburzona, a ja od razu wróciłem do pokoju, usiłując dodzwonić się do Sebastiana, ale na próżno.
KONIEC
Minęły dobre 4 miesiące od ostatniego wstawionego rozdziału, ale moje życie się trochę pokomplikowało i chuj strzelił opowiadanie. Teraz postaram się nadrobić do końca wakacji. Będę wstawiać rozdziały kilka razy w tygodniu. Nie jestem do końca pewna. Jeszcze raz was przepraszam i mam nadzieję, że tych dawnych kilku czytelników powróci za jakiś czas :) Życzę wam zarąbistych wakacji c:
sobota, 21 marca 2015
Rozdział 19
Rozdział 19
Sebastian’s POV
Wyszedłem
jako pierwszy z samochodu, a następnie chwyciłem dłoń Alexandra i pomogłem mu
wyjść. Jednak on potknął się i wpadliśmy na siebie łącząc nasze usta. Chwilę
później ujrzeliśmy białe płatki spadające garściami z nieba.
-Cud
miłości- odparła jego mama.
-Szczera
prawda- potwierdziła stojąca w drzwiach frontowych Juliet.
-W
końcu jest 20 grudnia- zaśmiałem się i pomogłem wstać Alexowi.
-Dzięki-
odparł wstając, lecz nadal mocno ściskając moją dłoń.
-Okej…
to ja uciekam- mruknąłem, próbując jak najszybciej uniknąć ponownej niezręcznej
sytuacji przy rodzinie Alexandra.
-A
może chciałbyś zostać na kolację?- zapytała pokojówka wskazując ręką na
korytarz.
-Naprawdę
nie chcę wam przeszkadzać. Teraz powinniście pozostać w gronie rodzinnym-
puściłem dłoń blondyna.
-Nie
żartuj- zaśmiała się Stephany- Przecież ty też jesteś jej członkiem.
-Ale
ja nie chcę robić problemów- próbowałem się wymigać- Według mnie powinniście
teraz wszystko razem obgadać, bez naocznych świadków- dodałem.
-Jak
nie chcesz to przestań i właź prędko do domu, bo jeszcze ty pojedziesz do
szpitala. A tego byśmy nie chcieli- odparła mama blondyna i znów klepnęła mnie
w tyłek.
-Boże
znowu- szepnąłem rozbawiony.
-Wchodźcie
do domu bo zmarzniecie- powiedziała troskliwie Juliet.
***
Sebastian’s POV
Gdy
wszyscy już usiedliśmy przy stole i spożyliśmy przepyszną kolację przygotowaną
przez Juliet, Stephany zaczęła nas wypytywać.
-Jak
się poznaliście?- zapytała jego mama ocierając twarz serwetką- Jestem trochę do
tyłu, więc musicie mi poopowiadać- uśmiechnęła się odkładając kawałek papieru.
-No…Emm…-
Alexander zaczął się jąkać i bardzo mocno rumienić- Był to piątek- napchał dużo
ziemniaków do buzi i udawał, że nie może mówić.
-Synuś!-
posłała mu karcące spojrzenie, na co chłopak od razu pogryzł i przełknął je, a
następnie kontynuował opowiadanie.
-No
był to piątek- bał się mówić dalej, a zerknął kątem oka na swoją mamę i
ponownie zaczął mówić- No… i… Emm… no poszedłem na cmentarz- zaczął mówić
wyraźniej- I nagle się z kimś zderzyłem, a był to oto tu siedzący
wszechwiedzący Sebastian- wszyscy wybuchli śmiechem- Jakoś tak rozmawialiśmy, poszliśmy nawet do kawiarni.
Wychodziliśmy razem coraz częściej, aż do momentu, gdy jechaliśmy na imprezę z
jego siostrą Kler no i z nim oczywiście. I jakoś tak wyszło w samochodzie, że
oficjalnie byliśmy już razem.
-Ciekawa
historia kochanie, ale czy tam coś jeszcze się nie wydarzyło?- zapytała z
ciekawością uśmiechając się.
-Mamo-
jęknął.
-Jestem
twoją mamą mam prawo wiedzieć- odparła.
-Nie,
nie możesz- zbulwersował się, a ja zacząłem się śmiać i pod stołem lekko
chwyciłem dłoń Alexandra. Była bardzo ciepła i taka miękka. Miałem ochotę nigdy
nie wypuszczać jej z mojego uścisku. On na to troszkę się zaczerwienił, ale
udał, że niczego nie poczuł. Niestety tą miłą atmosferę przerwało pukanie do
drzwi. Blondyn wysunął swoją rękę i wyruszył w stronę korytarza.
Alexander’s POV
Gdy
przeszedłem długi korytarz chwyciłem klamkę i otworzyłem drzwi. Ujrzałem tam
niewysoką, brązowowłosą kobitkę w podeszłym wieku, a obok niej niewiele starszą
ode mnie blondynkę zwaną Alice.
-Dzień
dobry Alexiku- odparła uradowana babcia Gertruda, która tradycyjnie zaczęła
całować mnie i ciągać za poliki. Obok niej stała jej siostrzenica.
-Przestań!-
jęknąłem.
-Stęskniłam
się za tobą i mam prawo do takich rzeczy- odparła zwyczajowo włączając do
swojej wypowiedzi wyrażenie ,,mam prawo’’ bardzo często używane w rodzinie od
strony mojej mamy.
-Ja
też, ale proszę nie rób tego więcej. W końcu mam prawie 18 lat.
-Synek
do osiemnastki ci jeszcze trochę brakuje, a mnie nie oduczysz takich rzeczy-
zaśmiała się.
-Hej
Alice- przywitałem podając jej rękę.
-Cześć!
Dawno się nie widzieliśmy- stwierdziła uśmiechając się.
-No…
to wejdźcie- wskazałem dłonią na korytarz- Wszyscy są w jadalni- poinformowałem
je.
-Dobrze,
już idziemy- oświadczyła Gertruda zdejmując kozaki i podając mi płaszcz, bym go
powiesił.
-Kto
przyjechał?- zawołała z oddalonego pokoju moja mama, a ja natychmiast szybki
krokiem ruszyłem do nich.
-Babcia-
odrzekłem zerkając czy jeszcze są na przedpokoju.
-Z
Alice?
-Owszem,
oby tym razem nie przywiozła jemioły- westchnąłem siadając przy stole obok
Sebastiana.
-Oby-
powiedziała Juliet.
-Dzień
dobry wszystkim- odparła starsza kobitka
.
-A
któż to za przystojny młodzieniec?- zdziwiła się widokiem nieznajomego jej
chłopaka siedzącego z nami przy jednym stole.
-To
jest mój przyjaciel- skłamałem. Chwilę później zauważyłem, że nikt nie był
zadowolony z podjętej przeze mnie decyzji, ale dałem im znak, by mi pomogli w
kłamstwie.
-Nazywam
się Sebastian- wstał i ucałował dłoń mojej babci. Zauważyłem, że był lekko
zmartwiony moim zachowaniem, ale starał się tego nie okazywać.
-Jeszcze
elegancki i szarmancki, nie spodziewałabym się tego po dzisiejszej młodzieży-
gderała.
-Babciu,
proszę usiądź- odsunąłem krzesło i wskazałem na nie kończyną, natomiast Ekstazy
zrobił to samo jej siostrzenicy.
-Ooo
dziękuję Alexiku!- podziękowała uradowana.
-Babciu!!
Nie nazywaj mnie tak- zdenerwowałem się siadając na swoje siedzenie i widząc
jak wszyscy się z tego śmieją włącznie z Alice i Sebastianem.
-Tego
roku również przywiozłam jemiołę- oznajmiła uśmiechnięta.
-O
Boże- załamałem się pocierając czoło.
-,,Nie
wzywaj Pana Boga na daremno’’- skarciła mnie babcia cytując jedno z 10
Przykazań Bożych.
-My
też każdego roku wieszamy jemiołę- odparł ,,mój przyjaciel’’ próbując rozluźnić
napiętą atmosferę.
-Jeszcze
katolik, jestem pod wrażeniem… posiadasz same dobre zalety- stwierdziła
Gertruda.
-Dziękuję-
uśmiechnął się.
-Babuniu
zrobić ci herbatę?- zapytałem uprzejmie.
-Owszem
poproszę kochanie. Alice też przygotuj- dodała oglądając każdego kto siedział
przy stole.
-Sebastian,
pozwól ze mną- pociągnąłem go za sobą nie wzbudzając żadnych podejrzeń.
-Dlaczego
tak się spięliście jak usłyszeliście, że twoja babcia przywiozła jemiołę?
Przecież to zwykły, głupi pasożyt, który tradycyjnie się wiesza w domach- oparł
się o kuchenkę. Muszę przyznać wyglądał seksownie, ale przecież nie mogłem mu
tego powiedzieć.
-Ile
ich wieszacie w domu?- wtrąciłem.
-No
jedną do dwóch- odpowiedział patrząc się prosto w moje oczy co spowodowało, że
się lekko zarumieniłem.
-No
właśnie, a babcia Gertruda zawsze zawiesi z trzydzieści, a może i więcej.
Strach gdziekolwiek pójść.
-Serio?-
zaśmiał się obejmując mnie, lecz ja odsunąłem się- Ciekawe święta, ale
dlaczego, aż tyle?- kontynuował.
-Ubzdurała
sobie, że w przyszłości mamy się pobrać z Alice. I każdego roku nas tak nęka-
odparłem- W tamtym roku próbowaliśmy je spalić, co oczywiście nam się udało.
Ale ona kupiła nowe.
-Jesteśmy
teraz razem, więc to zmienia całą postać rzeczy, a jej siostrzenica też już
zapewne kogoś ma- ponownie próbował mnie przytulić i tym razem udało się mu.
-Próbowaliśmy
babci to wytłumaczyć, ale nas nie słucha, a najgorsze jest to, że nienawidzi
związków homoseksualnych.
-Ale
tak w ogóle przecież ty i Alice, bylibyście w związku kazirodczym. W końcu
jesteście rodziną.
-Nie,
nie. Ta blondyna nie jest moją rodziną. Koleżanka babci zmarła, ale że były jak
siostry to Gertruda się zaopiekowała nią i jakoś tak wyszło, że mówimy, że jest
jej siostrzenicą. No i po prostu traktujemy się jak rodzina.
-Aaaa-
potarł podbródek- Musisz powiedzieć swojej babci, że jesteśmy razem- powiedział
stanowczo wypuszczając mnie z uścisku.
-Wiem,
że muszę, ale ona nigdy mnie nie słucha i to nie jest takie proste-
stwierdziłem kierując się z herbatami do jadalni.
Koniec
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
środa, 18 marca 2015
Rozdział 18
Rozdział 18
Sebastian’ s POV
-Co
tak długo trwa to badanie?- zapytałem sam siebie, gdy z pokoju Alexandra
wyłonił się doktor Szymanowski.
-Jest
wyczerpany i nie wiadomo, czy jego stan się polepszy lub wręcz przeciwnie-
odparł.
-A
można do niego wejść?- zadałem kolejne pytanie.
-Wolałbym
nie…
-Nie
obchodzi mnie twoje zdanie- uśmiechnąłem się i puściłem mu oczko.
-Ale
Panie Sebastianie!!- krzyknął, ale sobie odpuścił.
-Hey
Alex- powitałem go starając się nie patrzeć mu w oczy.
-Cześć-
odpowiedział słabo-… ja przepraszam.
-Ale
za co?- spytałem zdziwiony.
-Za
to… Emm no… za to- stwierdził krzywiąc się.
-Nie
martw się tym, teraz najważniejsze jest twoje zdrowie i żebyś powrócił do
rodziny.
-Ja
dla ciebie walczę. Wiesz spotkałem się z moim ojcem i to on mi to wszystko
uświadomił- uważnie go słuchałem, a potem położyłem głowę na jego poduszce.
-Idź
już spać, dobrze?
-Oh…okej-
odparł i zasnął. Widać, iż jest wyczerpany.
***
Sebastian’ s POV
Tydzień później…
-Cześć Alex!-
powitałem go wchodząc do jego szpitalnego pokoju- Jak się czujesz?- zapytałem.
-Hej
i o wiele lepiej niż w tamtym tygodniu.
-Rozmawiałem
z lekarzem i mam dla ciebie dobrą wiadomość.
-Tak
jaką?- zdziwił się.
-Jeszcze dzisiaj
pojedziesz do domu.
-Żartujesz?-
nie dowierzał.
-Oczywiście,
że nie. Ja zawsze jestem z tobą szczery.
-Ja…
ja dziękuję- poderwał się z łóżka i rzucił w me ramiona.
-No
to wracamy do domu- uśmiechnąłem się- Ale musisz jeszcze trochę poleżeć-
stwierdziłem biorąc go na ręce oraz kładąc na łóżku.
-Masz
mnie nie nosić- zbulwersował się- Ale i tak jest cieplej w twoich ramionach,
niż pod tą jebaną kołdrą.
-
Ooo jaki miło. Dobra, to ja idę do lekarza- odparłem.
-Okey,
będę czekał- zapewnił mnie.
***
Alexander’s POV
Godzinę
później siedzieliśmy już w samochodzie z Sebastianem, moją mamą i prowadzącym
samochód Ekstazym.
-I
jak się czujesz kochany?- zapytała Stephany.
-O
wiele lepiej- odpowiedziałem lekko uśmiechając się, a następnie bacznie
obserwowałemł Sebę, który wyglądał na zamyślonego- Coś cię martwi ?- spytałem.
-Nie
nic- uśmiechnął się udając.
-Jesteśmy
na miejscu- poinformował nas Ekstazy.
Koniec
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A więc, po pierwsze najmocniej przepraszam Was za to, że nie wstawiałam rozdziałów, a po drugie jak będziecie regularnie komentować to obiecuję, że w miarę możliwości będę wstawiała rozdziały 2 razy w tygodniu (przypuszczam, że w środe i sobotę). Dziękuję bardzo i pozdrawiam XDDD
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
piątek, 26 grudnia 2014
Rozdział 17
Rozdział
17
Alexander’s
POV
Przed
obudzeniem się Alexa :
-Gdzie
ja jestem ?- zapytałem samego siebie- co za popierdolona pusta przestrzeń-
huknąłem stojąc chwilę i rozmyślając, gdy z nikąd pojawiła się jakaś osoba.
-Cześć
synku- odezwała się.
-Emm…
znamy się?
-Nie
poznajesz już swojego ojca?- spytał wyłaniając się i ukazując całe ciało, a
bardziej duszę mojego zmarłego taty.
-Tatoo-
krzyknąłem i wbiegłem w jego ramiona.
-Tęskniłem
Alex- powiedział uradowany naszym spotkaniem- wiesz, że cały czas cię
obserwuję?
-Tak?!
Emm… to… zapewne wiesz, że jestem zauroczony w chłopaku. Jesteś zawiedziony?-
zapytałem skrępowany i zawstydzony.
-Dlaczego
miałbym być zawiedziony? Wolę żebyś był z kimś takim jak Sebastian- troskliwym,
miłym, uprzejmym, niż z jakąś pustą lalunią.
-Żartujesz?
–zapytałem zdziwiony i zaskoczony.
-Nawet
nie ma takiej opcji. Twoje szczęście jest najważniejsze- uśmiechnął się- Ten
chłopak ma czystą duszę.
-Tęskniłem-
zapłakałem.
-Ja
też, ale teraz musisz wrócić do niego…
-Ale…ja…
ja tato, chcę zostać z Tobą- stwierdziłem.
-Twoje
miejsce jest na ziemi obok Sebastiana. Chociaż znając twoje niezdarstwo to nie
długo znów się spotkamy- zaśmiał się.
-Taa…
masz rację- odparłem- no to pa Tatusiu- pożegnałem i wtuliłem się jeszcze raz w
jego ramiona.
-Do
zobaczenie- powiedział Jack i zniknął.
Koniec
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Czytasz=komentujesz
Rozdział za 25(1 dzień świąt) . Najmocniej przepraszam za te opóźnienia, ale nie mam czasu przepisywać tych rozdziałów.
Czytasz=komentujesz
Rozdział za 25(1 dzień świąt) . Najmocniej przepraszam za te opóźnienia, ale nie mam czasu przepisywać tych rozdziałów.
czwartek, 25 grudnia 2014
Rozdział 16
Rozdział 16
Sebastian’s POV
Szczerze
mówiąc trochę się zdziwiłem tym
klepnięciem, ale pominę ten fakt. Gdy znalazłem się w pokoju Alexandra zauważyłem
jego bezwładne, leżące ciało podłączone tysiącami kabelków i rurek.
-Wiem,
że zdenerwujesz się, gdy dowiesz się, że przyszedłem, ale może kiedyś to
docenisz- pomyślałem siadając koło niego i chwytając jego małą, zimną dłoń-
Zapewne mnie nie słyszysz, lecz warto spruwać. Alex pamiętasz jak się
poznaliśmy?
To
był piątek- natknęliśmy się na siebie na cmentarzu(rozpoznaliśmy swoje twarze,
bo uczęszczaliśmy do tego samego liceum), a potem udaliśmy się do kawiarnii:
,,-Więc masz na
imię Sebastian?- zapytał młodszy ode mnie chłopak chrupiąc ciastko.
-Tak
i mam 19 lat, a ty jesteś jeszcze małolatem- zaśmiałem się.
-Ej…-
szturchnął mnie i natychmiastowo się zawstydził.
-No
dobra Alexandrze, przestanę- udawałem poważnego, ale za chwilę i tak się
zaśmiałem, a on razem ze mną.
-Gadaliśmy
ze sobą niedawno w szkole, nieprawdaż?- zapytał.
-Tak
to ty jesteś z 3c.
-No-
uśmiechnął się kończąc swoje ciastko i herbatę’’
-Tak
szybko się dogadaliśmy. Łączy nas jakaś
wyjątkowa więź, więc proszę: obudź się- błagałem zdesperowany.
***
Sebastian’s POV
Przebywałem
blisko niego już cały tydzień, aż do pewnego dnia, gdy wchodziłem do jego
pokoju z kawą zakupioną w szpitalnej kawiarni, jego palce zaczęły się poruszać.
Byłem zaskoczony, a jednocześnie szczęśliwy. Natychmiastowo zawołałem doktora
Szymanowskiego, a chwilę przed jego
wejściem Alexander uchylił lekko oczy. Zauważyłem w jego tęczówkach zdziwienie
i wyczerpnie.
-Wszystko
słyszałem, dziękuję Sebastian.
-Co
się stało?- wykrzyknął lekarz Artur Sz.
-Obudził
się.
-Więc
musisz na moment wyjść, bo moim obowiązkiem jest teraz go zbadać- stwierdził.
-Ohh…
dobrze- gdy odchodziłem poczułem małą dłoń ściskającą moje palce.
-Proszę,
nie idź. Nie chcę by ktokolwiek mnie teraz zostawił- odparł chrapliwym głosem
Alex.
-Musisz
wyjść!- powiedział stanowczo Artur.
Gdy
opuściłem salę podbiegła do mnie Stephany- jego mama.
-I
co z nim ?- zapytała zmartwiona,
-Przebudził
się.
-Jak
dobrze, oby wyzdrowiał.
-Na
pewno będzie zdrowy, jestem tego pewny. Jest silny, po Pani- odparłem uśmiechając
się.
Koniec
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Czytasz = komentujesz
To jest rozdział za 24 (wigilię), ahh to przez ten brak czasu XDD
Później dodam jeszcze rozdział za dzisiaj ;p Tylko komentarze mają być pod obydwoma XD
Co dostaliście na święta ? PRZYZNAWAĆ SIĘ :P Ja 10 mang + 2 paczki Pocky, kapciusie króliczki i futerał też mięciuchny na telefon :D
Co dostaliście na święta ? PRZYZNAWAĆ SIĘ :P Ja 10 mang + 2 paczki Pocky, kapciusie króliczki i futerał też mięciuchny na telefon :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)