Łączna liczba wyświetleń

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 17



Rozdział 17
Alexander’s POV
Przed obudzeniem się Alexa :
-Gdzie ja jestem ?- zapytałem samego siebie- co za popierdolona pusta przestrzeń- huknąłem stojąc chwilę i rozmyślając, gdy z nikąd pojawiła się jakaś osoba.
-Cześć synku- odezwała się.
-Emm… znamy się?
-Nie poznajesz już swojego ojca?- spytał wyłaniając się i ukazując całe ciało, a bardziej duszę mojego zmarłego taty.
-Tatoo- krzyknąłem i wbiegłem w jego ramiona.
-Tęskniłem Alex- powiedział uradowany naszym spotkaniem- wiesz, że cały czas cię obserwuję?
-Tak?! Emm… to… zapewne wiesz, że jestem zauroczony w chłopaku. Jesteś zawiedziony?- zapytałem skrępowany i zawstydzony.
-Dlaczego miałbym być zawiedziony? Wolę żebyś był z kimś takim jak Sebastian- troskliwym, miłym, uprzejmym, niż z jakąś pustą lalunią.
-Żartujesz? –zapytałem zdziwiony i zaskoczony.
-Nawet nie ma takiej opcji. Twoje szczęście jest najważniejsze- uśmiechnął się- Ten chłopak ma czystą duszę.
-Tęskniłem- zapłakałem.
-Ja też, ale teraz musisz wrócić do niego…
-Ale…ja… ja tato, chcę zostać z Tobą- stwierdziłem.
-Twoje miejsce jest na ziemi obok Sebastiana. Chociaż znając twoje niezdarstwo to nie długo znów się spotkamy- zaśmiał się.
-Taa… masz rację- odparłem- no to pa Tatusiu- pożegnałem i wtuliłem się jeszcze raz w jego ramiona.
-Do zobaczenie- powiedział Jack i zniknął.

Koniec
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Czytasz=komentujesz

Rozdział za 25(1 dzień świąt) . Najmocniej przepraszam za te opóźnienia, ale nie mam czasu przepisywać tych rozdziałów.

czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 16



Rozdział 16
Sebastian’s POV
Szczerze mówiąc  trochę się zdziwiłem tym klepnięciem, ale pominę ten fakt. Gdy znalazłem się w pokoju Alexandra zauważyłem jego bezwładne, leżące ciało podłączone tysiącami kabelków i rurek.
-Wiem, że zdenerwujesz się, gdy dowiesz się, że przyszedłem, ale może kiedyś to docenisz- pomyślałem siadając koło niego i chwytając jego małą, zimną dłoń- Zapewne mnie nie słyszysz, lecz warto spruwać. Alex pamiętasz jak się poznaliśmy?
To był piątek- natknęliśmy się na siebie na cmentarzu(rozpoznaliśmy swoje twarze, bo uczęszczaliśmy do tego samego liceum), a potem udaliśmy się do kawiarnii:

,,-Więc masz na imię Sebastian?- zapytał młodszy ode mnie chłopak chrupiąc ciastko.
-Tak i mam 19 lat, a ty jesteś jeszcze małolatem- zaśmiałem się.
-Ej…- szturchnął mnie i natychmiastowo się zawstydził.
-No dobra Alexandrze, przestanę- udawałem poważnego, ale za chwilę i tak się zaśmiałem, a on razem ze mną.
-Gadaliśmy ze sobą niedawno w szkole, nieprawdaż?- zapytał.
-Tak to ty jesteś z 3c.
-No- uśmiechnął się kończąc swoje ciastko i herbatę’’

-Tak szybko się dogadaliśmy.  Łączy nas jakaś wyjątkowa więź, więc proszę: obudź się- błagałem  zdesperowany.

***

Sebastian’s POV
Przebywałem blisko niego już cały tydzień, aż do pewnego dnia, gdy wchodziłem do jego pokoju z kawą zakupioną w szpitalnej kawiarni, jego palce zaczęły się poruszać. Byłem zaskoczony, a jednocześnie szczęśliwy. Natychmiastowo zawołałem doktora Szymanowskiego, a  chwilę przed jego wejściem Alexander uchylił lekko oczy. Zauważyłem w jego tęczówkach zdziwienie i wyczerpnie.
-Wszystko słyszałem, dziękuję Sebastian.
-Co się stało?- wykrzyknął lekarz Artur Sz.
-Obudził się.
-Więc musisz na moment wyjść, bo moim obowiązkiem jest teraz go zbadać- stwierdził.
-Ohh… dobrze- gdy odchodziłem poczułem małą dłoń ściskającą moje palce.
-Proszę, nie idź. Nie chcę by ktokolwiek mnie teraz zostawił- odparł chrapliwym głosem Alex.
-Musisz wyjść!- powiedział stanowczo Artur.
Gdy opuściłem salę podbiegła do mnie Stephany- jego mama.
-I co z nim ?- zapytała zmartwiona,
-Przebudził się.
-Jak dobrze, oby wyzdrowiał.
-Na pewno będzie zdrowy, jestem tego pewny. Jest silny, po Pani- odparłem uśmiechając się.

Koniec
----------------------------------------------------------------------------------------------------
Czytasz = komentujesz

To jest rozdział za 24 (wigilię), ahh to przez ten brak czasu XDD

Później dodam jeszcze rozdział za dzisiaj ;p Tylko komentarze mają być pod obydwoma XD

Co dostaliście na święta ? PRZYZNAWAĆ SIĘ :P Ja 10 mang + 2 paczki Pocky, kapciusie króliczki i futerał też mięciuchny na telefon :D

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 15



Rozdział 15
Alexander’s POV
Gdy się obudziłem, chwilę leżałem nie otwierając oczu, nie spodziewając się co ujrzę za chwilę.
-Dobra nie lenię się- pomyślałem i podniosłem powieki widząc starego dziada nachylonego centralnie przed moją twarzą- Aaa- krzyknąłem przerażony nagle podskakując- kurwa Ekstazy co ty robisz?- zapytałem zaskoczony.
-Czekam, aż się obudzisz- uśmiechnął się.
-Ale po pierwsze, dlaczego w moim szpitalnym pokoju? A po drugie, do kurwy nędzy czego nad moją twarzą?
-Nie wiem tak jakoś- odpowiedział –tak w ogóle Sebastian chciał do ciebie wejść, więc go wpuściłem.
-Jeszcze raz co ? Pojebało cię ?- zapytałem zirytowany zaistniałą sytuacją.
-A co w tym złego?- odparł zaskoczony.
-Bo to przez niego tutaj leżę.
Sebastian’s POV
-Jak dobrze, że mogłem chwilę pobyć chwilę obok niego- pomyślałem widząc jak Alex kłóci się z Ekstazym- zapewne przeze mnie- zmartwiłem się- ahh… tęsknię za nim- westchnąłem- cóż muszę uszanować jego decyzję, może kiedyś to doceni.
Ekstazy’s POV
Kłóciłem jeszcze chwilę z nim starając się go uspokoić, lecz na próżno. Nagle jego oczy się zamknęły, a ciało bezwładnie opadło na szpitalne łóżko. Ekran obok niego wykazywał brak akcji serca. Przestraszyłem się i natychmiastowo zawołałem lekarza. Doktor prowadzący- Szymanowski szybko przybiegł i zaczął go reanimować.
-Boże- szepnąłem i złapałem się za głowę.
Sebastian’s POV
Jak pielęgniarki po kolei wbiegały do pokoju Alexandra zmartwiłem się, natomiast jak ujrzałem, że go reanimują- zamarłem, a łzy wypływały z moich oczu litrami. Chwilę później podeszła do mnie jego mama- Stephany i położyła dłoń na moim ramieniu.
-Co się stało?- zapytała zdziwiona.
-Nie wiem- odparłem roztrzęsiony.
-Zostań tutaj, a ja popytam się innych co z nim- powiedziała.
-Oh… dobrze- lekko uspokoiłem się.
Stephany’s POV
Obok łóżka mojego syna ujrzałam zdruzgotanego Ekstazego. Pomachałam do niego, a on od razu wyszedł do mnie na korytarz.
-Co tam się wydarzyło?- zapytałam wskazując na pokój szpitalny przede mną.
-Pokłóciłem się z nim, a jego serce nagle przestało pracować. Właśnie go reanimują.
-Nie martw się, to nie twoja wina, przecież wiadomą rzeczą było to, że w każdej chwili mógł przestać oddychać.
-Mogłem go uspokoić- obarczał się winą.
-Nie mogłeś tego przewidzieć.
Pocieszałam go jeszcze chwilę, gdy z pokoju Alexandra wyłoni ł się Doktor Szymanowski. Sebastian poderwał się i zaczął go wypytywać.
-Proszę Pana, co z nim ?- zapytał.
-Czy jesteś z rodziny?
-Emm… ni- nie dałam mu dokończyć.
-Tak to mój bratanek- wtrąciłam się i puściłam Sebastianowi oczko.
-Na pewno?- lekarz zapytał zdziwiony.
-Ahh… tak- skłamał.
-A więc… zaczął opowiadać-  odzyskaliśmy pracę jego serca, ale nie wiemy na jak długo oraz nie wiadomo czy wybudzi się ze śpiączki farmakologicznej-kontynuował- Jest w krytycznym stanie. Powinien odpoczywać, ale jeśli bardzo chcecie może wejść do Alexandra tylko jedna osoba.
-Idź- uśmiechnęłam się do niego.
-Ale Pani jest mu bliższa, Pani jest jego matką- stwierdził zdziwiony moim zachowaniem.
-Proszę nie mów do mnie na ,,Pani’’, mów mi Stephany lub Steph- jak wolisz. Nie to ty jesteś mu bliższy, mnie nie było przy nim w trudnych sytuacjach.
-Ale…- znów nie dałam mu dokończyć.
-No idź- klepnęłam Sebastiana w tyłek i uśmiechnęłam się.

Koniec
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Czytasz=komentujesz

Co wy na świąteczne rozdziały ? Jeśli jesteście gotowi, proszę o komentarze ;p Już kilka nawet mam. Są 22 rozdziały. Nie mam weny.

A może macie pomysły na świąteczne rozdziały? 
Jak tak piszcie, a napewno je wdrąże do opowiadania i będę wdzięczna.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 14


Rozdział 14
Alexander’s POV                                                                                                             
 Minął miesiąc od dnia kiedy pokłóciłem się z Sebastianem. Nic się nie zmieniło- nadal leżę w szpitalu po wstrząsie mózgu, zmiażdżonej nodze i połamanym żebrze, chociaż… jakby pomyśleć przyjechała moja mama(to jest jedyną nowością). Sebastian spędzał prawie każdą chwilę patrząc na mnie zza szyby, nawet nie chodził do szkoły. Wiele razy próbował do mnie wejść, ale ja nie chciałem. Szczerze mówiąc  nudziłem się tutaj i brakowało mi go, ale cóż… nadal pamiętam dokładnie ten dzień w barze, ale mój wypadek jest mi odległy.  Rozmyślałem jeszcze chwilę do momentu, gdy do pokoju weszła moja mama.
-Cześć Kochanie, jak się czujesz?- zapytała i ucałowała mnie w czoło.
-Już lepiej. Dziękuję mamuś za troskę- uśmiechnąłem się lecz byłem cały odrętwiały.
-Nie musisz mi dziękować, przecież jest to moim obowiązkiem- odpowiedziała ciepło.
-Ahh… tak- odparłem.
-Może wpuścimy Sebastiana?- spytała się.
-Nie- oznajmiłem ostro.
-Dlaczego?
-Bo tak… kurwa nie możesz tego zrozumieć.
-Uważaj na słownictwo- podniosła głos jak nadopiekuńcza matka.
-A chuj mnie obchodzi twoje zdanie. Mam 17 lat i będę robił oraz mówił co chcę.
-Nie, bo nadal jesteś pod moją opieką !
-Pod twoją opieka? Ty chyba żartujesz?!- zapytałem sarkastycznie- praktycznie cały czas jesteś na delegacjach.  Zawsze byłem samotny i nadal jestem. Spędzam tyle czasu w domu, że moją matką mogłaby być Juliet, a ojcem Ekstazy.
-Proszę przestań- błagała, gdy potok łez spływał po jej twarzy.
-Taka jest prawda… jakbyś spędzała ze mną więcej czasu to teraz bym nie leżał w szpitalu !!- krzyknąłem- Nie chciałem tobie tego mówić, bo wiem, że byś się martwiła, ale teraz to i tak wszystko jedno. Straciłem najbliższe mi osoby, a dobre czasy już nie powrócą. A w tym momencie wyjdź i zostaw mnie samego, tak jak to było zawsze- powiedziałem tym razem spokojnie.
-Dobrze. Jakbyś czegoś chciał to wołaj lub dzwoń- szybko wtrąciła zasmucona, ale nadal próbując być troskliwą matką.
-Na razie nic od ciebie nie chcę i nie wiem czy kiedykolwiek będę chciał- odpowiedziałem oschło.
Gdy wyszła teraz ja zacząłem płakać i ujrzałem jak Seba pociesza ją.
-Dziękuję Sebastian- szepnąłem i zasnąłem.

Koniec
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam doła. Brak komentarzy od kilku rozdziałów ... Co się z wami dzieje ? Była was trójka, a teraz nikt nie czyta, mam wielkiego smutasa. Może jeszcze kiedyś powrócicie :(

Czytasz=komentujesz 
Ten jeden komentarz naprawdę wiele dla nas znaczy wystarczy krótkie ,,przeczytałam/łem'' i będziemy szczęśliwe.

Oraz polecam też przeczytanie od początku, ponieważ wprowdziłam małe zmiany. Mam nadzieję, że teraz będziecie zadowoleni. ,,NIBY'' akcja, dla nie których rozwija się dla szybko(spotkałam się z dwiema takimi osobami). Po odpowiednim przeanalizowaniu poprawiłam co nie co i mam nadzieję, że te 2 osoby teraz będą zadowolone, chociaż pozostałość tak nie uważa. No dobra zobaczymy później. DOBRANOC